Astarothe - 2009-06-19 01:32:23

http://foto.m.onet.pl/_m/adabfee828503303f2fde09ce01f128d,14,19,0.jpg
Mimo, że w swoich tekstach jest wulgarny, demonstruje pokaz "wielkiej energii", to w głębi duszy jest bardzo miłym człowiekiem. KaRRamBa, bo o nim mowa, mimo, że ma napięty kalendarz, znalazł chwilę czasu na rozmowę z nami.

Jest Pan znany w hip-hopowym światku. Proszę powiedzieć, dlaczego wybrał Pan akurat ten rodzaj muzyki?
– Nim rozpocząłem całą swoją zabawę z muzyką rap, czynnie zajmowałem się zupełnie innym stylem, mianowicie był to tzw. „nowojorski hardcore”. Wraz z kumplami stworzyliśmy kilka ostrych kapel, a naszym wzorem była formacja „Biohazard”, na której cześć wytatuowałem sobie na lewym przedramieniu ich symbol. Niestety, w zespołach często tak się dzieje, że każdy muzyk chce koniecznie wnosić coś własnego do każdego kawałka. Czasami to się sprawdza, ale akurat w moim przypadku zawsze kończyło się na kłótniach, wobec czego postanowiłem być sam sobie żaglem i sterem. Nie interesowała mnie wirtuozeria, wolałem proste rytmy. Loopy z szumem, vinyla w tle i do tego czytelne i jednoznaczne teksty. Moja pasja spotkała się z ogromną aprobatą publiczności – po wydaniu pierwszego albumu „Boom! Bang”, jego sprzedaż szybko przekroczyła 40.000 egzemplarzy. Z następnymi płytami było znacznie lepiej!! Ten styl pozwolił mi dokładnie przenosić swoje myśli, pozwalał mi krzyczeć na wszystko, co mnie wku…, i równocześnie chwalić to, co zawsze kochałem. Tylko dlatego pozostałem przy tym stylu do dziś i jeszcze nie zamierzam kończyć tej cudownej zabawy!!

Skąd wziął się pseudonim KaRRamBa?
– To pseudo pozostało mi z lat szkolnych!! Byłem zawsze jak szpieg z krainy deszczowców, (śmiech), na mojej ulicy oznaczało to tyle, iż potrafiłem dobrze „wyczuwać” kto jest przyjacielem, a kto fałszywą szmatą. Dzisiaj, w przełożeniu na dorosłe życie, na poważne biznesy, moje pseudo wykorzystuję idealnie, jako czujkę broniącą mnie przed stadem otaczających mnie konfidentów, fałszywych hien i tym podobnych „śmieci”.

Obecnie promuje Pan nową płytę, proszę coś o niej powiedzieć…
– Mój najnowszy – siódmy już album – zatytułowany „Milion Peelenuff” jest moim najostrzejszym dziełem. Po sukcesie poprzedniego albumu „Vatos Locos Klan”, z którego pochodzą takie perełki, jak „Pocałuj Mnie W D...”, „Jaka Kochanie Twoja Cena?” czy „Mój Własny Raj”, postanowiłem odświeżyć najlepsze z nich. Zrobiłem bardzo udane remixy, a dodatkowo do albumu dorzuciłem wszelkie kawałki, które leżały u mnie w szufladzie z powodu zbyt ostrych tekstów!! Zawsze ograniczały mnie wytwórnie płytowe, zabraniające mi pisać na niektóre tematy!! Ten koszmar skończył się w momencie „rozwalenia” przez moich prawników ponoć nierozwiązywalnego, wieloletniego kontraktu z firmą Pomaton EMI. Wreszcie mogę być sobą w 100% i nikt nie dyktuje mi o czym mam pisać, jak się ubierać czy zachowywać. To już drugi album, który wydaję sobie sam, i jestem z tego dumny!

Teraz pytanie z innej beczki. Proszę powiedzieć, jak często używa Pan telefonu komórkowego? I do czego najczęściej?
– Posiadam telefon Nokia 7650, z którego jestem baaaaardzo zadowolony! Używam go w zasadzie 24 h na dobę. Nie wyobrażam sobie w dzisiejszych czasach egzystencji bez telefonu komórkowego. Jestem cały czas w ruchu, ciągle gdzieś jeżdżę, i bardzo dużo i często imprezuję. Jedyny mankament tego wynalazku jest taki, że czasami nadchodzi taki moment, w którym człowiek potrzebuje ciszy i spokoju oraz pełnej izolacji.... ale na szczęście istnieje taki mały przycisk z boku, po użyciu którego natychmiast można się odizolować (śmiech).

A jaki ma Pan dzwonek w swoim telefonie?
– Od dłuższego czasu ogólnie używam dzwonka „Behind Blue Eyes – Limp Bizkit”. „Na swoją ukochaną kobietę” mam z kolei „Waiting For The Night – Depeche Mode”. „Na swoich imprezowych przyjaciół” mam fragment mojego nowego utworu „By Nie Żyć Na Dnie”, rozpoczynający się słowami „Nadchodzi noc moje życie się zaczyna..”. A na ludzi, z którymi niezbyt lubię rozmawiać mam ustawione oryginalne beczenie baranów (śmiech).

Czy uważa Pan, że promowanie muzycznych przebojów w postaci dzwonków telefonicznych, jest dobrą zagrywką marketingową?

– Myślę że na pewno jest to jakiś tam element promocji, ale z jednym ogromnym zastrzeżeniem – jako twórca i producent muzyczny nie mogę ścierpieć bezsensownej jakości tych dzwonków! Są tak marne, że masakra!! Dlatego produkcją wszelkich dzwonków jakie posiadam w telefonie zajmuje się mój Ziomuś z zespołu, słynny DJ Jezoos, który wycina odpowiednie fragmenty, kompresuje je a następnie przesyła przez bluetooth do naszych telefonów.

Może Pan coś opowie o „jakiś” zwyczajach, które panują wśród hip-hopowej braci?
– Przykro mi, ale między mną a hiphopową bracią jest ogromna przepaść, więc nic nie powiem na ten temat. Jedynie mogę wyjaśnić „przepaść” , która bierze się stąd, iż ja jawnie robię muzykę komercyjną, nie siedzę na ławce pod blokiem, kręcą mnie „troszkę” bardziej ekskluzywne używki niż trawa, amfa czy piguły, nie jeżdżę tramwajami tylko BMW i nie mówię na przywitanie „elo” (śmiech).

Czy oprócz muzyki ma Pan jakieś ciekawe zainteresowania?
– Prócz muzyki interesują mnie nowinki techniczne w dziedzinie komputerów, nowych oprogramowań muzycznych, bardzo lubię „siedzieć w internecie”, kibicuję zawodnikom, a raczej „wojownikom” podczas sportowych gali „Colosseum”. Ostatnio nawet skomponowałem i nagrałem dla nich zupełnie nowy kawałek „Colosseum” zagrzewający do walki. Lubię odpoczywać na siłowni oraz jestem maniakiem gry pt. „Resident Evil”, w którą gram namiętnie z moim synkiem. Dodatkowo jestem fanem BMW, w związku z czym chętnie bywam na przeróżnych prezentacjach najnowszych modeli.

Gdzie w najbliższym czasie będziemy mogli Pana spotkać?

– Po dosyć ostrej serii koncertów w kraju – było ich ponad 20 we wrześniu i październiku, rozpoczynam trasę po Europie. Odwiedzę między innymi Dortmund, Dusseldorf, Solingen, Wuppertal, Wiedeń, Paryż, Londyn. W pierwszej połowie przyszłego roku USA, a jak mój „menago” dobrze się dogada to „zahaczę” o Brazylię (!!!). Mamy również zamiar „zaatakować” Skandynawię. Trasę zamierzamy zakończyć koncertem w Moskwie. Tak czy inaczej trasę nazwaliśmy „Milion Peelenuff 2004/2005 World Tour” i planujemy pod koniec przyszłego roku wydać oficjalne DVD z tej traski.

Czego można Panu życzyć?
– Mam swój własny raj, nie brakuje mi w nim niczego, a więc jedynie można życzyć mi duuuużo zdrowia i siły!! ;-))))

I tego Panu życzę!
Dziękuję za rozmowę

www.daikirai.pun.pl www.chlopcowgrono.pun.pl www.jlb-clan.pun.pl www.grubaski.pun.pl www.forumsaezatakeiskaze.pun.pl